Comments: 75
akitku In reply to Vrolok87 [2012-02-06 09:31:39 +0000 UTC]
Ha, znam to! Wiele moich postaci to tez kwintesencje moich cech charakteru - nie koniecznie zlych, czasami poprostu dziwnych. Jestes MG?
👍: 0 ⏩: 1
Vrolok87 In reply to akitku [2012-02-07 00:13:31 +0000 UTC]
Jestem. Byłam, właściwie, kiedy jeszcze miałam komu prowadzić. Ale i tak wolałabym pograć...
Chociaż mistrzowanie mi się też podoba.
U mnie większość postaci ma złe cechy mojego charakteru, nie wiem właściwie, czemu. Albo są kwintesencją moich dziwacznych pomysłów, których jako ja nie wprowadziłabym w życie.
Ale fakt, że są i takie postacie, które mają ze mnie wszystko, co dobre. Co nie zmienia faktu, że i tak są skur... Nie są mili, na pierwszy rzut oka. Ale ich złe cechy nie są moje. Po prostu są.
👍: 0 ⏩: 1
Vrolok87 In reply to akitku [2012-02-08 21:28:46 +0000 UTC]
W Maskaradę. Grałam kiedyś w Mroczne Wieki, ale to nie to, o co mi chodziło, a Requiem - szczerze mówiąc - nie do końca łapię.
E tam - fluffy. Powiem Ci, że przychodziło mi radzić sobie z różnymi rzeczami. Poza tym, to, że moje postacie są na pierwszy (a często i na dziesiąty) rzut oka skończonymi draniami (bo nie chcę się tutaj wyrażać), to nie znaczy, że nie mają drugiego dna i żadnych uczuć. Najczęściej to ich draństwo wypływa z jakichś głębszych przyczyn, urazów i niepowodzeń. No i uważam, że wampiry powinny być ludźmi, a nie mhhhrocznymi istotami z piekła rodem. Jeśli któryś zatracił człowieczeństwo, to jego problem. Ludzie tacy też się zdarzają. Jak to w podręczniku było określone - przeciętny człowiek ma Człowieczeństwo na 7. Skoro można mieć max. 10, to znaczy, że można być wampirem bardziej ludzkim, niż większość ludzi, nie?
A wracając do różnych przeżyć, do których jestem przyzwyczajona - oto jedna z sytuacji, przez które musiałam przejść jako MG:
Sesja, prowadzona przeze mnie.
Nowo Przeistoczone Dziecko zostaje przedstawione Księciu. Zachowuje się ogółem skandalicznie. Wreszcie wypaliła do Księcia:
- A on - wskazuje na swego Stwórcę - mówi, że wszyscy jesteście nudni i beznadziejni!
Książę, po chwili namysłu, do owego Stwórcy: - Chyba będę musiał ograniczyć ci menu.
I ona mi takie rzeczy robiła przez cały czas! Ten Stwórca, btw, to właśnie Victor. Dziewczyna nazywa się Gryzelda. Już nic mnie nie rozwali, jak sądzę.
Więcej tutaj: [link] jeśli Cię to interesuje.
Nie mam Miry, oprócz tego: [link] Ale uważam, że niespecjalnie mi wyszło. Tu: [link] jest jeszcze szkic, którego z bliżej mi nieznanych przyczyn, nigdy nie udało mi się skończyć.
A Ty? Rozumiem, że lubisz Maskaradę? A masz jakieś fajne kfiatki z sesji? Lubię czytać takie rzeczy.
A masz jakąś swoją ulubioną postać?
👍: 0 ⏩: 1
Vrolok87 In reply to akitku [2012-02-10 17:43:43 +0000 UTC]
Haha! Uwielbiam takie myślenie graczy - "tu na pewno jest jakaś podpucha, zrobię inaczej!" Czasem sama się na to łapię. Miny MG są w tym momencie bezcenne.
A, dzięki. Za uznanie tej historyjki z Księciem.
Tak, ja też nie lubię "złych po prostu". Za płytkie to i nieprawdziwe, więc nie może robić na mnie wrażenia. Nawet wariat jednak ma jakieś powody, żeby być złym. Choćby koszmarnego pluszowego misia, który mu podpowiada, co ma robić. Ale też sądzę, że takie misie wypływają z czegoś głębszego, zepchniętego do podświadomości. Z jakichś traumatycznych przeżyć. Niby nie jestem psychiatrą, ale tak mi się wydaje. Na logikę. Bo jednak "wariaci" nie zawsze wariatami byli i coś wywołało to ich wariactwo. I same halucynacje - jeśli takie występują - mają jakieś podłoże, nie wynikają z niczego. Podłoże może sobie być choćby irracjonalne, ale jednak jest. Tak myślę.
Tak więc moje postacie są przemyślane w najdrobniejszych szczegółach (nawet jakiego koloru był pierścionek, który miała na sobie ich matka w dniu ich pierwszych urodzin, jeśli jest to konieczne). Nie zawsze wykorzystuję wszystko, ale gdzieś tam jednak to jest i jeśli sytuacja by tego wymagała, to zostałoby to powiedziane. Lubię tak. Może jestem trochę pokręcona, ale... Cóż. Każdy ma jakiegoś świra.
👍: 0 ⏩: 1
Vrolok87 In reply to akitku [2012-02-11 17:28:56 +0000 UTC]
Mój też, choć rzadko mam okazję z kimkolwiek zagrać. Najczęściej po prostu wymyślam sobie jakąś postać, którą jestem i odgrywam ją sobie w różnych sytuacjach, kiedy jestem sama. A kiedy jestem między ludźmi, odgrywam sobie równe scenki w wyobraźni. I robiłam tak chyba zawsze. Od kiedy pamiętam, na długo przed tym, jak dowiedziałam się, że istnieje coś takiego, jak RPG. Pomaga mi to przeżyć. Czasami. A swoją drogą, bardzo lubię grać.
Nie, to żadna historia, wymyśliłam to na poczekaniu, żeby podać jakiś przykład. Jak chcesz, to dorób sobie do tego jakąś ideologię. Na przykład - że jest to jedyne wspomnienie z dzieciństwa, jakie bohater ma. Właściwie - jedyne, w którym występuje ktoś taki, jak matka. Choć i tego bohater nie może być pewien. Po prostu - powraca do niego taki obraz: jasnowłosa, ładna kobieta pochyla się nad nim z uśmiechem. Odgarnia mu włosy z czoła. Na jej palcu coś błysnęło na niebiesko. Głęboki błękit kryształu w pierścionku przyciąga wzrok... A potem nic. Już tylko ciemność, chłód i ten paskudny, odrapany pokój, w którym śmierdzi skarpetami "ojca", czyli raczej człowieka, który go wychowywał. I niekończące się pochody prostytutek i ich klientów, którym musiał usługiwać. I inne wspomnienia, których wolałby nie mieć...
Uhm... No. Masz teraz pojęcie jak bardzo pokręcona jestem. Powyższa historyjka tworzyła się w miarę pisania. Zresztą, w podobny sposób prowadzę sesje: mam jakiś tam ogólny zarys tego, co chcę, żeby się zdarzyło, mam opracowane w najdrobniejszych detalach postacie, a reszta wymyśla się w miarę opowiadania.
Czasem spisuję te historie, ale rzadko, niestety. Jakoś mam wszystko w głowie, wszystko pamiętam i wiem, po czym jak próbuje spisać, to mi to ucieka. Moja mózgownica oddziela pisanie książek i opowiadań od historii postaci, nie wiem, czemu. A Ty spisujesz? W ogóle - raczej grasz, czy raczej jesteś MG? Może byśmy kiedyś zagrały, jak będziesz w Warszawie?
👍: 0 ⏩: 1
akitku In reply to Vrolok87 [2012-02-12 17:38:47 +0000 UTC]
Historia super! Znam to uczucie kiedy opowieść tworzy się „sama” ale obawiam się ze nie potrafiła bym tak fajnie jej potem opisać jak Ty. O gangrelu którego widziałaś miałam spisane chyba 15 stron opowiadań/anegdotek. Ale niestety straciłam wszystko jak mi się zniszczył komputer. Oprócz tego nigdy nic nie spisywałam historii ale zapisywałam tytuły gigantycznej ilości anegdot i krótkich opowiadań naszych postaci – żeby nie zapomnieć.
Ja raczej gram, choć jedna przygodę teraz prowadzę. Tez wtedy skupiam się bardziej na postaciach i pozwalam fabule „narastać” w przeciwieństwie do naszego drugiego MG który ma fabule wymyślana bardzo konkretnie. Bardzo chętnie bym zagrała!!!! Powinnam być w Polsce w kwietniu albo w lipcu. Mam jeszcze dwóch graczy z którymi zawsze gram – mam nadzieje ze to nie kłopot? Czy wolała byś grać czy prowadzić?
👍: 0 ⏩: 1
Vrolok87 In reply to akitku [2012-02-12 17:52:49 +0000 UTC]
Wolałabym zagrać. Nie grałam od dwóch lat i tęsknię do tego. I nie, Twoi znajomi to żaden kłopot, oczywiście! Im nas więcej, tym weselej.
A wolisz raczej intrygo, zagadki i takie tam, czy rozwałkę? Bo ja to pierwsze i zresztą uważam, że Wampir jest stworzony do takich właśnie rzeczy, w przeciwieństwie na przykład do Warhammera, którego nie lubię.
Ja anegdotek nie spisuję. Jeśli coś zapamiętam śmiesznego, to tak, ale generalnie mam historię postaci, a anegdotki wymyślają się same na poczekaniu, jeśli są potrzebne. I jak już spisuję, to zawsze na kartkach, bo po pierwsze - zazwyczaj robię to w najmniej odpowiednim momencie (tzn. na przykład w pracy, jeśli akurat mam pracę, która na to pozwala), a po drugie, łatwiej mi to ogarnąć potem. Za sesjach raczej nie korzystam z komputera, poza ewentualnym sprawdzaniem czegoś w podręczniku, tudzież puszczaniem muzyki. Historie postaci mam ogólnikowo spisane z tyłu karty, a jeśli kogoś postanawiam opisać bardziej szczegółowo, to siedzi u mnie w segregatorze.
Ale to wielka szkoda, że straciłaś to wszystko. A nie da się tego jakoś odtworzyć?
👍: 0 ⏩: 1
Vrolok87 In reply to akitku [2012-02-13 16:47:04 +0000 UTC]
Ja stanowczo wolę intrygi. Nawet w różne walki wolę się nie pchać raczej. Chociaż, to już zależy od postaci. Ale jeśli sesje polegają tylko na "no to idziesz, a za tym krzakiem też czai się potwór", to już jest przegięcie.
A, zależy. Kiedy zaczynałam grać te kilka lat temu, to dniami chodziliśmy z przyjaciółmi po górach albo strzelaliśmy z wiatrówek, a nocami graliśmy. I tak przez dwa tygodnie wyjazdu, a potem, po powrocie ta jedna przygoda ciągnęła się jeszcze z miesiąc. To było chyba najdłuższe. A potem przygody były coraz krótsze w miarę, jak chcieliśmy próbować coraz to nowych systemów i zaczęliśmy dorastać - wchodził brak czasu. Najkrótsze moje przygody to tzw. "jednostrzałówki".
A Ty wolisz Maskaradę, czy Mroczne Wieki? W co wolałabyś zagrać, jak przyjedziesz? Bo szczerze powiem, że ja w Maskaradę.
👍: 0 ⏩: 1
akitku In reply to Vrolok87 [2012-02-13 17:26:58 +0000 UTC]
Ja tez zwykle wole unikać walk. Za wyjątkiem Beatrix - to ta ruda dziewczyna w śniegu. Jest absolutnie trigger-happy i raczej najpierw atakuje a dopiero potem pyta. Ventrue.
Właściwie trudno mi powiedzieć co wole. Zaczęłam od maskarady i mam do tego straszny sentyment. Mroczne Wieki po prostu dają mi możliwość łączenia ze sobą 2 pasji, ale chyba bym nie powiedziała że wole...
👍: 0 ⏩: 1
Vrolok87 In reply to akitku [2012-02-13 18:27:29 +0000 UTC]
Jak mówiłam - mi przeszło. Samym średniowieczem się fascynowałam przez cała podstawówkę i pół gimnazjum. W sumie, to nawet nie wiem, czemu teraz już tak nie jest. Chyba mi się po prostu przejadło.
Btw - przypomniała mi się mama. W historii,filmach i książkach historycznych grzebię od niepamiętnych już teraz czasów. Niedawno przetłumaczyłam na mamy potrzeby "Gunpowder, treason & plot" (mama niespecjalnie mówi po angielsku, a jeszcze ze szkockim akcentem, to już w ogóle). Siedzimy, oglądamy, nagle mama wypaliła "a właściwie, to czemu ten film ci się podoba? Przecież ty nie lubisz historii?" Zatkało mnie. Chwilę zajęło mi zebranie szczeny z podłogi. "Ale... Jak to: nie lubię? "No, tak, mówiłaś, że nie lubisz historii." "A kiedy to było?" "E... No, jakoś w czwartej klasie." Wtedy faktycznie nienawidziłam historii. Tej w szkole. Tak mi zresztą zostało do dzisiaj, ale zawsze lubiłam się dokopywać do tego, co mi się podoba. I właśnie wtedy większość tego, co mi się podobało, działo się w średniowieczu.
Gaimana poczytaj, warto. Zwłaszcza właśnie "Nigdziebądź", moim zdaniem to najlepsza jego książka. Postacie panów Vandemara i Croupa - morderców, nieokreślonego gatunku - wymiatają.
A ja czytam przed pójściem spać i "na tronie". I wbrew pozorom, idzie mi całkiem szybko, chyba, że ciężko mi przebrnąć przez język, jakim książka jest napisana. Teraz na przykład czytam "Notre-Dame de Paris" Hugo i początek był dla mnie straszny. Czytałam jedną - dwie strony dziennie, kiedy zwykle czytam po dwadzieścia - trzydzieści za jednym posiedzeniem. Ale teraz już poszło, jak przeszłam przez wprowadzenie i dokładny opis Paryża i porównanie, jaki był w XVI wieku, a jaki jest teraz (w wieku XIX). I teraz już jest naprawdę ciekawie i wciągająco.
Czemu ich nie lubiłaś? Chociaż nie, nie mów. Wiem. Bo z opisu klanu wynika, że to straszne sukinsyny, ogólnie rzecz biorąc. Są wyniośli i z pospólstwem, to oni się nie zadają.
👍: 0 ⏩: 1
Vrolok87 In reply to akitku [2012-02-14 21:11:18 +0000 UTC]
Czemu z dezaprobatą?
Dyscypliny, jak dyscypliny. Ja po prostu MUSZĘ czytać - inaczej świruję. Książki pozwalają mi uciec od życia, zawsze pozwalały. To, że je czytam mimo braku czasu, nie jest wynikiem dyscypliny, tylko raczej jej braku. Zwłaszcza w czasie sesji.
Btw - kiedy poznałam Maskaradę, pierwszy klan, który mi przypadł do gustu, to Malkavian. I zadowolona z siebie, grałam Malkavem. Potem dopiero dostrzegłam Ventrue, Toreadorów i Ravnosów, którymi grałam później i których wreszcie polubiłam bardziej, niż tamtych szaleńców (do których mimo wszystko nadal czuję sentyment i sporo moich NPCów jest Malkavami).
A Ty jaki klan najbardziej lubisz?
Mi się wydaje, że Ventrue są idealni na bardzo niefajnych i niepozytywnych bohaterów. Zimne dranie. Ale fakt, że można ich różnie widzieć i jak najbardziej na takich "ja się kreuję na sukinsyna, ale w rzeczywistości jestem malutkim szczeniaczkiem, którego trzeba przytulić" też pasują. Można też podejść z jeszcze innej strony - "głęboko w rzyci mam te wszystkie wasze zasady, savoir-vivre i drzewo genealogiczne! Chcę być jak inne nastolatki - pić, palić, ćpać i co tam jeszcze!" Innymi słowy - buntownik przeciw skostniałym tradycjom, który miał nieszczęście urodzić się w szlacheckiej rodzinie.
👍: 0 ⏩: 1
Vrolok87 In reply to akitku [2012-02-17 18:20:33 +0000 UTC]
To faktycznie fajni są. Przynajmniej w Twoim wykonaniu.
Szczeniackim masz rację. To jest to, o co chodzi.
Jeśli mówisz o moim Victorze, to on akurat zadziwiająco mocno angażuje się w sprawy Camarilli. Jest w końcu Szeryfem. A to, że oprócz tego ma jakieś tam sprawy na boku... Ale też owe sprawy ma z Primogenem Malkavian, który - siłą rzeczy - też angażuje się w politykę. Na swój pokręcony sposób.
Tak, nie lubię ich, bo są brutalni. Takie maszyny do zabijania, silne i krwiożercze mięso armatnie. Tak, jak ja ich widzę, to w większości składają się z takich łysych, którzy przy porozumiewaniu się ze sobą (za pomocą porykiwań i chrząknięć, między którymi "spację" stanowi słowo "kurwa" - oznaczające poza tym praktycznie wszystko) używają innych pudeł rezonansowych, o których istnieniu normalny człowiek nawet nie wie.
👍: 0 ⏩: 1
Vrolok87 In reply to akitku [2012-02-18 13:03:40 +0000 UTC]
Tak, też. Za Gangrelami też nie przepadam, bo są dla mnie zbyt zwierzęcy. Ale też - paradoksalnie - za to właśnie lubię ich bardziej, niż Brujah.
Oba te klany uważam za maszyny do zabijania.
Śmiesznie tak - urodzić się i mieć na karku kogoś znacznie starszego, kto na ciebie poluje dlatego, że jesteś taki, jak on. Ciekawie musiało być.
A, kumplują się po prostu. W gruncie rzeczy są równie pokręceni i lubią eksperymenty na ludziach. Nie tyle "zobaczmy, co masz w środku" albo "a co się stanie, jak wstrzyknę ci to", tylko raczej "a co się stanie, jeśli zabiorę ci twojego ulubionego pluszaka?" Innymi słowy - dobrze się bawią, obserwując ludzkie reakcje i uczucia. I nie tylko ludzkie.
👍: 0 ⏩: 1
Vrolok87 In reply to akitku [2012-02-18 21:29:53 +0000 UTC]
Nietypowe, faktycznie, ale też, jak mówię - oba są na swój sposób pokręceni Fenris wierzy, że jest bogiem nordyckim, Victor nie dba o innych, tylko z ciekawością dziecka, wyrywającego skrzydełka musze, obserwuje ludzi.
A świetnie by się Fenris dogadał z tym Twoim Malkavem? Czemu? Jak on miał na imię w ogóle? I w jaki sposób manipulował Victorem?
👍: 0 ⏩: 1
Vrolok87 In reply to pap911 [2010-06-04 21:03:28 +0000 UTC]
Uhm... To źle?
👍: 0 ⏩: 1
pap911 In reply to Vrolok87 [2010-06-04 21:10:26 +0000 UTC]
Nie. Lubię stonowane kolory.
No i w tym obrazku by raczej nie pasowała bijąca po oczach radioaktywna zieleń xP
👍: 0 ⏩: 1
Vrolok87 In reply to pap911 [2010-06-08 10:38:15 +0000 UTC]
Wiem, że niektórym pracom na zdrowie wychodzi.
Si. Na fińskim żaglowcu Joanna Saturna.
👍: 0 ⏩: 1
pap911 In reply to Vrolok87 [2010-06-09 11:30:09 +0000 UTC]
I ciągnęłaś te wszystkie sznurki? czy tylko robiłaś tam za damę?
👍: 0 ⏩: 1
pap911 In reply to Vrolok87 [2010-06-17 12:19:30 +0000 UTC]
Piękny okręt ^^
👍: 0 ⏩: 1
| Next =>